Ile razy w swoim życiu robiłaś noworoczne postanowienia?


Zapisywałaś wielkie marzenia, wzniosłe cele? I co? Ile z nich się zrealizowało? Tych wspaniałych mega zarąbistych rzeczy, które miały się zdarzyć, dla których kupujemy co roku nowy kalendarz, który pod koniec stycznia ląduje na półce, a na koniec roku straszy pustymi kartkami. I to poczucie niespełnienia… Brzmi znajomo?

Jest początek roku, a Ty znowu jesteś albo super zmotywowana zewnętrznymi bodźcami w postaci noworocznych list celów publikowanych przez tych wszystkich, których śledzisz, którzy mają idealne życia, do którego i Ty dążysz (i chociaż jest gdzieś ten niepewności i żalu, że przez tyle lat do tej pory Ci się nie udało, ale poprzysięgasz, że w tym roku będzie inaczej, bo Ty się zaprzesz) albo z kolei kompletnie już straciłaś wiarę w robienie takich postanowień, bo wiesz, że i tak życie przynosi co innego i trzeba będzie zrezygnować z marzeń i się dostosować.

A gdyby tak w tym roku zrobić coś inaczej? Gdyby zrezygnować z planowania i nieplanowania zarazem? Tak, wiem, na pierwszy rzut oka nie ma w tym sensu ani logiki.

Jeśli masz problemy ze zdrowiem, to zapewne masz plany typu: wyzdrowieć, znaleźć lek/lekarza, dbać o siebie, uważać na…

Jeśli masz problemy z wagą, to twoje plany dotyczą głównie diety i/lub ćwiczeń.

Jeśli nie masz pracy lub nie zarabiasz w bieżącej tyle, ile by cię satysfakcjonowało, twoim celem zapewne będzie znalezienie w nowym roku nowej pracy.

Jeśli jesteś samotny/-a, a marzysz o życiu w związku celem będzie znalezienie partnera.

Itd. itp.

A co gdyby tak wszystkie te plany, cele, marzenia i zamierzenia zastąpić jedną rzeczą?

Niemożliwe?

Absurdalne?

A co, gdybym powiedziała Ci, że bez względu na to gdzie jesteś i czego pragniesz musisz najpierw poczuć się dobrze w tym, czym jesteś, z tym, co masz, tam, gdzie jesteś? Bo wiesz, wszystko zaczyna się od TU i TERAZ. Jeżeli w tej chwili nie czujesz się dobrze, jesteś chora, masz nadwagę/niedowagę, nie masz pracy lub pieniędzy, to pierwsze, co musisz zrobić, żeby zrobić jakikolwiek krok do przodu, to zaakceptować to, co jest. Zobaczyć to. I pozwolić sobie poczuć. Bez oceniania siebie odnośnie tego, co czujesz.

Czujesz się źle, bo jesteś chora, a twoje ciało krzyczy z bólu lub nawet jeśli nie boli, to masz diagnozę, którą nosisz przy sobie cały dzień, z tyłu głowy, która nie daje ci odpocząć od siebie ani sekundy, która jest twoją pierwszą myślą po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem. Poczuj to. Poczuj to do głębi. Powiedz sobie ‘tak, czuję się źle’. Daj sobie na to przestrzeń. Przestań biegać do lekarzy, szukać nowych pigułek i myśleć ile byś dała za to, żeby znów poczuć się dobrze, tak jak kiedyś. Zaakceptuj ból. Zaakceptuj chorobę. Zaakceptuj zmianę, która się w tobie wytworzyła.

Czujesz się nikim, nic nie wartym małym człowieczkiem, bo nie masz pracy, nie masz pieniędzy, ledwie wiążesz koniec z końcem i nie wiesz co przyniesie następny miesiąc. Ok. Poczuj to. Poczuj tę rozpacz i strach, które próbujesz codziennie przykryć jakimiś rutynowymi działaniami. Te działania to wszystko począwszy od rutynowego chodzenia do pracy, której nie cierpisz, przez jazdę samochodem/tramwajem, gotowanie obiadu, po bezmyślne oglądanie telewizji czy znieczulanie się używkami, po to tylko, by nie czuć tego bólu. Zaakceptuj ten ból twojej duszy i tę rozpacz.

Dopasuj do powyższych opisów swoją sytuację. Jeśli czujesz się źle, to jest to spowodowane albo bólem ciała albo bólem duszy. I pierwsze, co musisz zrobić, to poczuć ten ból, zobaczyć go, powiedzieć mu: tak, widzę cię, jesteś częścią mnie. A nie spychać w otchłań, gdzie wydaje ci się, że już stamtąd nie wyjdzie. Bo wyjdzie. Prędzej czy później wylezie, prawdopodobnie w najmniej oczekiwanym momencie. Przypomni o sobie. Jeśli teraz to ‘tylko’ ból duszy być może zamanifestuje się w postaci choroby, po to właśnie, by o sobie przypomnieć. Rzeczy we Wszechświecie nie znikają tak po prostu. Energia się po prostu przekształca w coś innego. A my mamy zdolność by ją przekształcać świadomie. Jeśli więc teraz czujesz się źle, to w twoich rękach jest by przekształcić ją w coś innego. A nie zamiatać pod dywan i udawać, że jej nie ma.

Co to wszystko ma wspólnego z postanowieniami noworocznymi? No właśnie wszystko. Bo jeśli planujesz jakiekolwiek rzeczy na zasadzie: chcę to, bo tego nie mam, to od razu ci mówię, że to nie wyjdzie. Nie “zadziała”. Choć nie wiem jak najzajebistszy krok po kroku plan wymyślisz, to albo stracisz motywację, albo zdarzą się rzeczy wykreowane przez sabotującą podświadomość albo zwyczajnie wszechświat odpowie na miejsce, z którego planowanie zaczynałaś, czyli pokaże Ci brak. Chcę zdrowia, bo nie mam zdrowia, mam chorobę, ale lepiej na nią w ogóle nie będę patrzeć, chcę po prostu POWROTU do zdrowia, WALCZĘ z chorobą, walczysz, czyli ciągle zasilasz chorobę, nie widzisz tego? Chcę więcej pieniędzy, bo mam mało pieniędzy, ale chcę więcej, no bo przecież potrzebuję, tyle wydatków, no to proszę, wszechświat zapewne przyśle Ci kolejne długi do zapłacenia i rachunki do uregulowania. Chcę partnera, bo nie mam partnera, czuję się taka samotna, już dłużej nie wytrzymam! To uczucie samotności jest takie okropne, nawet nie chcę o nim słyszeć, muszę zadzwonić do koleżanki, iść do sąsiadki, obejrzeć serial, wejść na portal randkowy, tak to ostatnie koniecznie, ale nie będę się przecież pochylać nad moją samotnością! Widzisz, jak to działa? Nie możesz stworzyć czegoś, czego nie czujesz.

Dziś nów. Wyraź intencję. Zamiast robienia planów, wyraź jedną jedyną intencję na cały rok i jej się trzymaj. Jak chcesz się czuć? Jaka jest ta jedna rzecz, której najbardziej pragniesz i jak byś się czuła, gdybyś już ją posiadła czy osiągnęła? Co to za emocja? Zadowolenie? Spełnienie? Czucie swego ciała zdrowym? Spokój w umyśle i na duszy? Poczucie wolności? Niezależności? Odrębności? Zjednoczenia? Poczuj ją. I jeśli nadal będziesz chciała zrobić jakieś plany, to zrób, ale jedna zasada: muszą być zgodne z tą intencją.

Namaste.

Ania




Dołącz do zamkniętej grupy na fb, gdzie ćwiczymy uważność i wyrażanie intencji:
https://www.facebook.com/groups/odwaznadusza/