Jeden ruch.

Jedna decyzja.

Jedna kropla, która przelała od dawna napełniającą się czarę goryczy.

Goryczy wobec systemu, ale też przy okazji wobec mężczyzn i miłościwie nam panującego od wieków patriarchatu.





Cała ta agresja to długo skrywany kobiecy wkurw na mężczyzn.

Taki generalny.

O całokształt.

Aż się przelało.


Ten wkurw się wylał, choć od dawna powinien był być kanalizowany inaczej.

I wobec kogo innego.

Przede wszystkim wobec mężów, braci, ojców, szefów, kolegów, kochanków…

To na nich w duchu krzyczycie, kiedy jesteście tam na ulicach.

Krzyczycie nie tylko za siebie, ale też za swoje matki, babki, prababki…

Za wszystkie kobiety w rodzie, które przez wieki nie mogły stanąć za sobą.

Bo nie było im wolno.


Teraz Wam wolno.

I stajecie za sobą - to dobrze.

Ale nie o aborcję tu wcale chodzi.

Inaczej - o aborcję też, ale nie tylko.

Tu chodzi o stawanie za sobą.

Twoje stawanie za sobą w codziennych decyzjach.

W dokonywaniu wyborów.

O honorowanie siebie i swoich potrzeb.

O nieuleganie “w imię” i “dla świętego spokoju”.


Tak chętnie przyjęte hasło “to jest wojna” pokazuje prawdziwą naturę tego poruszenia.

To jest wojna w dużym procencie nie nasza.

To jest wojna, którą niesiemy w naszej pamięci komórkowej i społecznej od początku poprzedniego wieku.

To jest wojna z Niemcami, z Rosjanami, z komunistami, którzy napadali, gwałcili, przymuszali.


To jest wojna, bo tamte wojny nigdy nie zostały zakończone, przeżyte i dożyte.

Traumy były zbyt ciężkie, a rany zbyt głębokie.

Ważniejsze było zdobyć jedzenie, schronienie i… przeżyć.


Teraz, kiedy mamy jedzenie i schronienie, możemy naprawdę zawalczyć.

Świadomie.

Nie tylko za siebie.

Za wszystkie kobiety, dzięki którym dzisiaj żyjemy.


I czas aby odzyskać swoją pozycję kobiety.

Kobiety - rodzicielki.

Kobiety - patronki.

Kobiety - wiedunki, zwanej też wiedźmą. Bo wiedziała, bo znała swoją wartość i siłę.

Kobiety mocy.


Czas powrócić do swojej mocy, do SIEBIE.

A skoro do siebie, to tylko z mężczyzną u boku, który będzie wsparciem, nie ciężarem.

A więc chodzi tu też o stanięcie przed mężczyzną i wyegzekwowanie od niego odpowiedzialności.

A wcześniej w ogóle o nazwanie jego obowiązków, bo przecież żeby coś wyegzekwować, trzeba wiedzieć co.


Czy Twój mężczyzna ma jakieś obowiązki, czy wystarczy tylko, że przyniesie wypłatę?

Czy chciałabyś coś od niego, czy wystarczy Ci tylko, że nie pije i nie bije?

Że jest?

Bo przecież jakby go nie było, to znaczyłoby, że coś z Tobą nie tak.

Więc lepiej było dla świętego spokoju wziąć cokolwiek, bo tak trzeba i tak wypada.

A jeśli nawet jesteś w szczęśliwej relacji, to czy nigdy nie zrobiłaś czegoś wbrew sobie “dla relacji” właśnie?



Wróć do domu i powiedz: już dość.

W jakimkolwiek temacie to “dość” chce zabrzmieć.

Powiedz, że nie będziesz jednocześnie matką i ojcem.

Powiedz, że nie będziesz “tą drugą”, od której on może w każdej chwili odejść i zostawić Cię z brzuchem.

Powiedz, że ma założyć, a jak nie to niech wypierdala i zrób to z taką samą siłą w łóżku, z jaką krzyczysz na ulicy.

Powiedz o tym wszystkim, co chciałabyś zmienić pomiędzy nim a Tobą.

Powołaj go do odpowiedzialności, tak jak teraz powołujesz do niej polityków.


Ci politycy, to czyiś mężowie, ojcowie, synowie, bracia, wujowie, kuzyni, sąsiedzi, znajomi, szefowie i kochankowie.

Są przy nich jakieś kobiety.

(No, może z wyjątkiem tego od kota).

One są, ale jakby ich nie było.

One?

A może jesteś jedną z nich?

Może masz jakiegoś polityka w pobliżu?

A nawet jeśli nie, to pewnie masz gdzieś blisko jakiego mężczyznę.

Wykrzycz mu.

Albo powiedz po cichu, ale zdecydowanie.

I wytrwaj w tym, co mówisz.

Znieś jego wzrok.

Znieś ciszę, jeśli się obrazi.

Znieś trzaśnięcie drzwiami.

A potem powtórz mu to raz jeszcze, jeśli trzeba.


I utrzymaj się w swojej własnej decyzji.

W swoich wymaganiach wobec niego.

W tym jak chcesz być traktowana.

Co będziesz robić, a czego już nie.

Stań za SOBĄ.

Za swoimi prawami.

Za swoimi wyborami.


Nie tylko na manifestacji, ale i w domu.

Ale nie pozwól, by po powrocie było znowu tak samo.

Bo jak będzie tak samo to… będzie tak samo.

W niedzielę marsz i wielkie słowa, a w poniedziałek dalej będziesz robić to, czego nie chcesz.


Czas, by nas słuchano.

Czas, żebyśmy my wsłuchały się w siebie.

Czas, żebyśmy wsparły siebie nawzajem.

I czas, żebyśmy to my zaczęły wymagać od mężczyzn.


Era patriarchatu dobiega końca.

Era mężczyzn w sukienkach dobiega końca.

Nadchodzi era zarządzania z poziomu serca.

Nadchodzi czas nas…


#prochoice #tojestwojna #kobietykobietom #niedlazakazuaborcji #staysafe #bezpieczeństwo #blokada #protest #demonstracja #manifestacja #sprzeciw #opór #solidarność #rownouprawnienie #22października #trybunał #sadyzm #okrucieństwo #aborcja #zakazaborcji #Bosak #wstyd #hańba #prawareprodukcyjne #atoPolskawłaśnie #ciaza #niechcianaciaza #mamydość  #wypierdalać #muremzakobietami