"Winien ci jestem pełnego mężczyznę, dobry chłopiec nie wystarczy."

Często, jako kobiety, godzimy się na mniej. Na mniej czasu dla siebie i swoich pasji, na mniejsze zarobki, na mniej od mężczyzny. Tak byłyśmy przyzwyczajone przez pokolenia. Dopełniły to obie wojny, kiedy to mężczyźni szli walczyć i ginęli, więc było ich mniej. A ci, co byli, byli straumatyzowani przeżyciami wojennymi i często byli mentalnie nieobecni i emocjonalnie nieprzystępni. Ponieważ mężczyzn było mało, czasem było trzeba "brać to, co było". Bo gatunek musi trwać. Godziłyśmy się więc na mniej od mężczyzn. Teraz dopiero zaczynamy naprawdę wybierać. Oczekiwać. Zgadzać się i się nie zgadzać. Nie musimy już myśleć, że jak nie ten, to następnego może nie być. Czyścimy nasze pole z przeżyć wojennych. Tak, dopiero teraz jest to możliwe. A rozwój społeczno-ekonomiczny jeszcze to ułatwia. Zaczyna nam być WOLNO. A więc i w tej materii zaczynamy mieć poczucie, że nam wolno. I mężczyźni, już raczej wcześniej, niż później, będą musieli temu sprostać. Dorosnąć. Uleczyć wojenną traumę. Brak ojców i dziadków. Brak społecznych wzorców i emocjonalnych podpór. Dość już chłopców, którzy służyli do rozmnażania, a po godzinach uciekali w kapcie i telewizor, ewentualnie pod budkę z piwem, czy do swoich innych pasji. Ciągle niedorośli. Ciągle bawiący się tylko w życie, podczas gdy kobiety stawały w dwóch rolach. Już czas, żeby zaczęli na nowo być obecni w pełni.