"To, czego się boisz, dawno już się stało."
•Przemądry był ten facet. Teraz dopiero zaczynamy dotykać tematu naukowo. On to wszystko robił na czuja. Oczywiście dla postronnej "normalnej" osoby. Ezoterycy, czy jakkolwiek ich tam nazwać, powiedzą, że miał połączenie z Kronikami Akaszy. Chrześcijanie - że z Bogiem. Inna nomenklatura, chodzi o to samo. Czekamy aż fizyka i nauka nadążą. Pewnie nie stanie się to za naszego pokolenia, ale może jedno lub dwa następne.
•
Wracając do cytatu. W Biblii jest podobny "To, czego najbardziej bałem się, spotkało mnie". Pamiętam jak miałam może z 15 lat, miałyśmy z moją przyjaciółką w tamtym czasie na wiarę i zaczęłyśmy chodzić do kościoła zielonoświątkowego. Mocno zakręceni ludzie, jak na to patrzę teraz. Ale znowu wracając. Dzisiejsi newageowcy wytłumaczą to prawem przyciągania. I znowu ci też będą mieli rację. Wszystko jest wszystkim. Rozmawiamy o tym samym, a spieramy się o słowa. Strata czasu. Sięgając jednak meritum tego, chodzi o to, że w potencjale istnieje wszystko. Jeśli więc wytworzyliśmy strach, to ten strach w przestrzeni już wytworzył to, czego się baliśmy. Prędzej czy później musi się więc to zmaterializować. To jest tak, że we Wszechświecie jest wszystko. I to my wybieramy z tego wszystkiego poprzez nasze emocje. W naszych emocjach jest ładunek. I ten ładunek, czy inaczej fala, rezonuje z konkretnymi wydarzeniami, które SĄ. Jest wszystko to, co określamy jako "dobre" i "złe". Naszymi myślami i emocjami sobie wybieramy, co ściągniemy z półek Wszechświata. Jeśli więc się boimy, a boimy się zwykle czegoś, względnie kogoś, to tam właśnie wysyłamy zasilanie, jakby niewidzialną nić, którą się z tym łączymy. Nie mamy świadomości, że w ten sposób łączymy się z tym niechcianym. Nikt nas tego nie nauczył. Wszystkie scenariusze pt. "a co jeśli", to tylko scenariusze tego, co już jest. Równie dobrze możemy sobie wyobrażać "a co jeśli będzie zajebiście", jak i "a co jeśli będzie chu*wo". Oba z nich są równie prawdopodobne. To ta sama kreacja. Wkładamy tam taką samą moc. Chociaż do pewnego poziomu świadomości zwykle nie taką samą - w strach wkładamy dużo więcej własnej mocy. I czasu. Potrafi nas obezwładnić na całe dnie, tygodnie, czasem nawet lata...